Maski Rapan - Glinki z Syberyjskiego Morza Martwego

Glinki tu, glinki tam - wszędzie istne glinkowe szaleństwo. Co rusz widzimy reklamy, zaglądają do nas z drogeryjnych półek i kuszą obietnicami pięknej skóry. Ale jak odróżnić dobry produkt od byle jakiej, chemicznej masy, którą wpychają nam producenci kosmetyków? Jak odnaleźć maskę, która rzeczywiście ma w składzie przede wszystkim glinkę? 




Mnie się udało - trafiłam przypadkowo w necie na informację o maskach Rapan Beauty z glinkami syberyjskimi - czyli z "syberyjskiego Morza Martwego" słonego Jeziora Ostrovnoye. Oczywiście jak to ja - muszę wszystko wypróbować co nowe, a w szczególności jeśli jest to pielęgnacja naturalna. W sklepie Rapan była świetna promocja - mini wersje maseczek z serii Power of Nature do wypróbowania w dobrej cenie - w sam raz aby sprawdzić ich działanie. Warto tam zaglądać lub obserwować fanpage Rapan beauty, gdyż takie okazje często można upolować.



To, co wyróżnia przede wszystkim glinki Rapan od innych - są gotowe maski, które od razu można nakładać, wzbogacone o idealne dla danego rodzaju skóry składniki. Zazwyczaj kupujemy glinki w wersji sproszkowanej, które dopiero trzeba rozrobić i dokupić inne składniki. Ja jestem wygodna, a przy tym ekonomiczna - za jednym zakupem mam wszystko!  Świetnie, prawda? Teraz kwestia doboru odpowiedniej maski.



Wybrałam do przetestowania dwie maski - Niebieska Glinka & Smocza Krew oraz Żółta Glinka & Śluz Ślimaka. Minikosmetyki powinny wystarczyć na dwa użycia, ale ponieważ są bardzo wydajne udało mi się ich użyć nawet cztery razy. 


Niebieska Glinka + Smocza Krew
Smocza krew - brzmi intrygująco, prawda? Nazwę swą zawdzięcza po prostu czerwonemu kolorowi ekstraktu z kory drzewa o tejże nazwie. Maska przeznaczona do skóry wrażliwej, suchej czy mieszanej. Kilka słów o składnikach maski ze strony producenta:

Niebieska glinka syberyjska odżywia, odświeża i regeneruje skórę twarzy. Dzięki mikrocząsteczkom krzemionki posiada działanie pilingujące. Jest jedną z najrzadszych i najbardziej poszukiwanych glinek kosmetycznych. Doskonale nadaje się do zabiegów detoksykacyjnych.  

Smocza krew - ekstrakt z żywicy drzewa Croton Lechleri to bogate źródło fenoli, fitosteroli i alkaloidów. Jego unikalne działanie związane jest ze zdolnością kompleksowania i dezaktywacji reaktywnych form tlenu (ROS i RSN), chroniąc tym samym włókna elastyny i kolagenu. Dzięki obecność taspiny działa przeciwzapalnie oraz przyspiesza procesy gojenia. Stymuluje odnowę naskórka i odmładza skórę.

Olejek z chińskiej cytryny (Yuzu) jest bogaty w ceramidy, będące naturalnymi odpowiednikami ceramidów II i IV tworzących strukturę warstwy rogowej naskórka. Zapewnia odbudowę barierową zniszczonej i łuszczącej się skóry.



Żółta Glinka + Śluz Ślimaka
Maska ze znanym z dobroczynnego działania śluzem ślimaka oraz jagodami Acai. Przeznaczona do skóry tłustej i mieszanej.

Żółta glinka syberyjska osusza i oczyszcza skórę, doskonale radzi sobie z dużymi porami. Dzięki mikrocząsteczkom krzemionki posiada działanie złuszczające. Wygładza, napina i regeneruje skórę twarzy. Doskonale sprawdza się m.in. w zwalczaniu trądziku. 

Ekstrakt ze śluzu ślimaka zwiększa elastyczność skóry, pomaga w usuwaniu blizn, posiada doskonałe właściwości eksfoliacyjne.


Ekstrakt z owoców Acai - palmy występującej tylko w dzikich lasach deszczowych Amazonii - to bogate źródło polifenoli, kwasów Omega 6 i 9, witamin (głównie z grupy B) oraz mikroelementów. Wykazuje silne właściwości antyoksydacyjne (współczynnik ORAC 1026), a skuteczność hamowania działania wolnych rodników na skórę została potwierdzona w testach in vivo i in vitro.


  
Jak widać po składach kosmetyków - czysta natura - i o to chodzi! Czas teraz na moje wrażenia. Obie maski mają typowo glinkowe konsystencję i pachną raczej ziemiście. Niebieska jest dotyku bardziej błotnista, żółta jakby bardziej piaskowa. Podczas nakładania wykonywałam delikatny peeling, jak zaleca producent. Po nałożeniu masek czułam lekkie mrowienie, które jednak po chwili ustało. Nie zrażałam się tym, dla mnie to oczywisty znak, że maska działa. Już podczas zmywania czułam, że skóra jest mocno nawilżona. Takie samo nawilżenie w przypadku obu masek, może bardziej w przypadku tej ze smoczą krwią. Wiele kosmetyków nawilżających używałam, ale takiego efektu jeszcze nie odczułam. Po zmyciu twarz nie wymagała już żadnego kremu - po prostu nie była w stanie go wchłonąć. Nakładałam tylko lekkie, żelowe serum. Skóra jest miękka, wygładzona, wyrównany koloryt, promienna. Żółta glinka powoduje, że jest bardziej jędrna, chociaż i po niebieskiej czuć że jest dobrze napięta. I co najważniejsze - niebywała gładkość skóry - aż chce się dotykać! W ofercie jest jeszcze maska Intensive Care, którą również wypróbowałam w wersji mini. Po przetestowaniu miniatur zdecydowałam się na zakup pełnowymiarowej maski Niebieska Glinka & Smocza Krew. Taka maska to 10 zabiegów, ale spokojnie wystarcza na więcej.




Gdzie można je dostać? Możecie je zamówić tutaj Sklep Cobest.

Generalnie nazywam te maski jak te które potrafią wszystko! I wcale nie koloryzuję. Jeśli jeszcze nie wypróbowaliście - zachęcam, bo naprawdę warto! Maski Rapan to obecnie podstawa mojej pielęgnacji i nie wyobrażam sobie już jej bez nich. Myślę, że lepszych nie ma i długo nie będzie.

A może już mieliście okazje testować te dobroci na swojej skórze? Jak wrażenia? Koniecznie podzielcie się swoją opinią w komenatarzu.

Komentarze

  1. Samo dobro :) Świetnie że są jeszcze producenci którzy nas nie oszukują ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Stawiamy na naturalność i efekt :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super skład i działanie, uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele dobrego o nich ostatnio czytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wkrótce będzie jeszcze więcej dobrego :)

      Usuń
  5. pierwsze słyszę! jednak bardzo mnie zaciekawiły produkty :)
    www.wkrotkichzdaniach.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. chętnie wyprobuje, śluz ślimaka i smocza krew brzmi ciekawie :)
    super post
    https://weera-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam, brzmi obrzydliwie ale ciekawie! Chętnie bym wypróbowania:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko tak brzmi ale to naprawdę same dobroci dla skóry :)

      Usuń
  8. Nie znam tych produktów, ale chętnie bym je przetestowała :)
    Mój blog

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawy skład. Muszę przetestować te cuda.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawa jestem ich, zainteresowały mnie. Dobrze że o nich napisałaś :D
    Mój blog - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe są te maseczki, nigdy ich nie widziałam - może kiedyś wypróbuję :D

    OdpowiedzUsuń
  12. O tych glinkach słyszałam wiele dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zapewne są dobroczynne. Mają interesujący skład i z przyjemnością wypróbuję, gdy będę mogła je kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam te glinki, miłością do nich zaraziłam moją mamę i siostry. Tylko mnie trochę na początku szczypie buzia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też, ale szczypanie mija i potem można cieszyć się wspaniałą cerą :) Nie mam obawy, że szczypie przez jakieś chemiczne dodatki, bo maska jest w pełni naturalna - daje się naturze działać :)

      Usuń
  15. Kosmetyków nie znam, ale jak pojawi się okazja, chętnie je wypróbuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nigdy nie słyszałem o syberyjskim morzu martwym. Myślę, że to dla tego regionu niezwykła szansa na rozwój (zważywszy na to, co się teraz dzieje z "oryginalnym" Morzem Martwym. Jakkolwiek to zabrzmi - ten zbiornik umiera...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy ja również o nim nie słyszałam - dopóki nie przeczytałam na opakowaniu tychże kosmetyków. :)

      Usuń
  17. Nie słyszałam o nich, ale wyglądają na godne użycia :D

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe 😊 Coraz więcej słyszę ostatnio o kosmetykach ze śluzem ślimaka. Ciekawość mnie zżera 😀

    OdpowiedzUsuń
  19. Używam kremu do rąk ze śluzem ślimaka i jestem bardzo zadowolony :) Maseczek nie stosuję, ale kremy do rąk z tym dodatkiem są wydajne, a przede wszystkim dobrze nawilżają.

    OdpowiedzUsuń
  20. Przyznam,że do mnie jakoś nie przemawia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A szkoda, bo wygląd to nie wszystko - liczy się wartościowy skład i działanie :)

      Usuń
  21. Nie miałam okazji ich używać. Stosuję inne, też naturalne. Jeżeli chodzi o śluz ślimaka, to uzywam kremu i serum. Bardzo jestem zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
  22. Super! Ja od dawna szukałam czegoś porządnego, wiec zapisuje sobie strone!

    OdpowiedzUsuń
  23. Chętnie wypróbuję, to może być coś dla mnie. :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Powiem Ci, że te maski duzo tracą ze względu na opakowanie. Takie bure, przeciętne, plastikowe. W życiu bym nie kupiła. wydaje mi się, że włożenie je w lepsze opakowanie byłoby dobrym pomysłem. Ja bardzo lubię gdy maseczki do twarzy pakowane sa w jednorazowe woreczki, opkowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie opakowania się zmieniły (nowa grafika jest prześliczna!), wydaje mi się, że jednorazowe opakowania są mało ekomoniczne i ekologiczne - a chyba nie o to chodzi? :) Pozdrawiam!

      Usuń
  25. Przyznam, że nigdy takich nie użwałam :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Warto przyglądać się składom kosmetyków - naprawdę dobrych jest coraz więcej i mam nadzieję, że więcej firm będzie się do tego przykładało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Kochasz czytać książki? Zarejestruj się i otrzymaj za darmo książkowe nowości!

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

Popularne posty