Gdzie diabeł mówi dobranoc. Księżyc jest pierwszym umarłym - Karina Bonowicz
Czarcisław, fikcyjne miasteczko daleko od Warszawy na Podkarpaciu, gdzie diabeł mówi dobranoc. Właśnie tutaj, chcąc nie chcąc, po śmierci rodziców przyjeżdża nastoletnia Alicja. Wszystko tu wydaje jej się dziwne, nawet sama ciotka Tatiana, pod której opiekę trafia. Szybciej niżby chciała okazuje się, że nic nie jest dziełem przypadku, nawet tragiczny wypadek rodziców. Odkrywa swoje magiczne umiejętności, o których nie miała pojęcia do tej pory. W tle słowiańskie wierzenia, mity, wilkołaki, strzygi i utopce. Wszystko zapowiadało świetną lekturę, ale tak było?
Książka pokaźna, bo aż 571 stron, przez które jakoś przebrnęłam. Na początek trochę ponarzekam. Albo nawet więcej niż trochę... Gdy Alicja trafia do Czarcisławia poznaje w ciągu jednego dnia szereg postaci, z których każda - jak to mówi jej ciotka - jest skądś. Co ciekawe, nikt nie jest stąd, o czym świadczą imiona i nazwiska rodem zza wschodniej granicy. Trochę mnie to zdziwło, ponieważ sama mieszkam na Podkarpaciu od urodzenia i nie znam osobiście żadnych Ukraińców, tudzież Kozaków. Ale cóż, fikcja literacka, niech i tak będzie.
Druga rzecz, która mnie odrobinę męczyła w tej książce i utrudniała lekturę to dziwne dialogi. Trwały długo, nie wiele wnosiły, powtarzały się te same kwestie nawet kilkakrotnie. Można było to trochę okroić, gdyż momentami zaczynałam się nudzić. Te same sformułowania, szczególnie irytujące były teksty samej Alicji, która wkoło powtarzała, że wszyscy zwariowali. Odniesienia do popkultury były w porządku, ale również ciągle te same.
"Czuła, jak słabnie.
Jak ręce Elizy przygwożdżają jej nadgarstki do podłogi.
Jak ona sama przygniata ją z nieprawdopodobną siłą. Jak prawe ramię zaczyna ją niemiłosiernie piec. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyła przed zamknięciem oczu, był błysk zębów Elizy.
Ostrych jak nóż do cięcia papieru.
Zacisnęła mocno powieki."
"Czuła, jak słabnie.
Jak ręce Elizy przygwożdżają jej nadgarstki do podłogi.
Jak ona sama przygniata ją z nieprawdopodobną siłą. Jak prawe ramię zaczyna ją niemiłosiernie piec. Ostatnią rzeczą, jaką zobaczyła przed zamknięciem oczu, był błysk zębów Elizy.
Ostrych jak nóż do cięcia papieru.
Zacisnęła mocno powieki."
Postaci miały tutaj ogromny potencjał, ale brakowało mi odrobinę większej plastyczności. Oczywiście wszystkie ważniejsze mają z rosyjska brzmiące imiona - Borys, Natasza, Tatiana, Dymitri, itd. Każda z nich ma inne magiczne umiejętności, spotykamy tu strzygonie, wilkołaki, guślarzy. Poznajemy również historię miejsca i ich założycieli, którzy zawarli pakt z diabłem - stąd nazwa miejscowości. Myślałam, że trochę więcej będzie na temat odczarowania klątwy nałożonej wieki temu, akcja skupiła się jednak na początku poszukiwaniach najpierw żywej, a potem martwej Elizy. Mniej więcej od połowy książki ruszamy bardziej z tematem, a sama fabuła bardziej zaczyna wciągać.
Może miałam zbyt duże oczekiwania do tej książki czytając jej opis i wiele pochlebnych recenzji. Naprawdę lubię fantastykę i słowiańskie wierzenia, czytałam wiele na temat, szczególnie tutejszych legend i podań. Dobrze, że było sporo akcji, bo od początku przyjazdu głównej bohaterki cały czas coś się dzieje. Oczywiście Alicja jak to uparta nastolatka nie słucha poleceń ciotki, łamie zakazy i nakazy, co chwile gubiąc się i wpadając w kłopoty. Dzięki jej za to, mamy chwile napięcia i grozy, odkrywamy naprawdę mroczne tajemnice. Do tego mój ulubiony sarkastyczny humor, który przyprawiał niejednokrotnie o wybuchy śmiechu.
"Wilk upadł po raz drugi. Warcząc wściekle, obchodził Alicję i Borysa, ale nie zbliżył się do nich bardziej, niż pozwalał na to narysowany przez dziewczynę krąg. (...) Alicja drżała na całym ciele. Wciąż trzymała się kurczowo rękawa Borysa."
"Wilk upadł po raz drugi. Warcząc wściekle, obchodził Alicję i Borysa, ale nie zbliżył się do nich bardziej, niż pozwalał na to narysowany przez dziewczynę krąg. (...) Alicja drżała na całym ciele. Wciąż trzymała się kurczowo rękawa Borysa."
Ogólnie książka jest lekka w odbiorze, szybko się czyta, chwilami bawi, głownie trzyma w napięciu. Bardzo polecam szczególnie młodzieży, jak również tym, którzy zaczynają swoją przygodę z fantastyką, bo to całkiem niezłe wprowadzenie w magiczne klimaty i to w nasze słowiańskie. Gdyby nie dialogi, o których pisałam wyżej byłoby 10/10, a tak to mocna szóstka.
Znacie? Czytaliście? A może macie zamiar? Zapraszam do dyskusji w komenatrzach, chętnie dowiem się co sądzicie o książce.
Hmnnnn lubię czasem fantastykę choć szczerze do polskiej jeszcze nie sięgałam :) MOja miłość do tego gatunku ogranicza się jedynie do Cassandry Clare :) choć Wiedźmina zdecydowanie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie znam jej twórczości, na pewno zwrócę na te książki uwagę. :)
UsuńRaczej nie dla mnie, dla młodzieży raczej....
OdpowiedzUsuńMyślę, że wielu dorosłym też przypadnie do gustu, chociaż to prawda, że język bardziej młodzieżowy. :)
UsuńFantastyka to nie jest mój ulubiony gatunek jeśli mowa o ksiażach
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale niestety nie moja bajka - ostatnio pochłaniają mnie thrillery :P
OdpowiedzUsuńMyślę, że książka bardziej pasuje dla młodzieży...
Oj, a u mnie znów thillery to nie moja bajka. ;)
UsuńChyba młodzieżowa ta książka, ale na ładną okładkę.
OdpowiedzUsuńOkładka przyciąga, szkoda że więcej ilustracji w tym stylu nie ma w środku. :)
UsuńNie czytałam i chyba sięgłabym po nią jako nastolatka. Ciekawa, ale Wiedźmina raczej nie pobije ;)
OdpowiedzUsuńWiedźmina na pewno nie, zupełnie inne klimaty, choć gatunek jakby podobny. :)
UsuńKsiążka może się spodobać mojej młodzieży, chętnie podsunę im pod rozwagę ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, powinno się spodobać :)
UsuńCenię sobie dobre dialogi w książkach, jeśli są dziwne albo nudne, odkładam.
OdpowiedzUsuńWłaśnie to mnie najbardziej irytowało, dlatego cieżko mi się do niej wracało.
UsuńPierwsze co mi do głowy przyszło czytając Twoją recenzję to Zmierzch. Wampiry, wilkołaki...
OdpowiedzUsuńFajne.
O haa, Zmierzchu nie czytałam i raczej nie zamierzam, chociaż w tej książce jest wspominany nie raz. ;)
UsuńCzy to klimaty zbliżone do sagi Ludzi Lodu? Jeśli tak to jestem kupiona.
OdpowiedzUsuńooooo ja do dzisiaj pamiętam Sagę Ludzi Lodu, masakra jak teraz o tym myśle, a wtedy kochałam wielką miłością i znalam cale drzewo genealogiczne :P
UsuńAż wstyd przyznać, ale jeszcze nie czytałam Sagi Ludzi Lodu, mam nadzieję, że kiedyś się uda... ;)
UsuńTytuł już zasiany w głowach moich dzieci, mam nadzieję, że spodoba się im ta przygoda. :)
OdpowiedzUsuń